Dla posiadaczy prawdziwych kominków oba warianty będą nieakceptowalną atrapą. Jednak tam, gdzie nie ma dostępu do komina, imitacje świetnie dają sobie radę. Mają też inne praktyczne zalety – dają ciepło, ale nie trzeba donosić drewna, nie tracimy czasu na rozpalanie ani nie walczymy z dymem i sadzą. Nie wymagają skomplikowanego montażu, niektóre nie przypominają już kominka, a wręcz małe dzieło sztuki. W sieci znajdziemy mnóstwo inspiracji dotyczących umiejscowienia kominka w salonie, sypialni, a nawet w łazience czy ogrodzie! Jeśli już zdecydujemy się na taką formę dekoracji, zwykle pada pytanie co jest lepsze – biokominek czy kominek elektryczny?
Realistyczne płomienie
To główne kryterium stawiane atrapom i tu przyklaskujemy biokominkowi. Podczas gdy w wersji na prąd diody LED oświetlają mgłę wodną, biokominki wytwarzają prawdziwy ogień! Jednak w odróżnieniu od tradycyjnych kominków nie spalamy drewna, tylko biopaliwo w formie żelu. Dla niektórych będzie to wada, dla innych zaleta, gdyż nie trzeba zajmować się gromadzeniem opału i przygotowywaniem paleniska. Aby oddać sprawiedliwość kominkom elektrycznym trzeba nadmienić, że niektóre modele mają funkcję dźwiękową, dzięki czemu mogą imitować odgłosy trzaskającego w ogniu drewna.
Bezpieczeństwo użytkowania kominka
Drugi aspekt wynika z pierwszego i tym razem przewaga jest po stronie kominków elektrycznych. Płomień emitowany na ekranie nie parzy, co ma istotne znaczenie, zwłaszcza jeśli w domu są dzieci. Niemniej, niektóre biopaleniska są ukryte za hartowaną szybą, która chroni przed bezpośrednim kontaktem z ogniem. Piękny efekt dają także modele bez szyby, jednak nie są polecane przy maluchach z „ciekawskimi rączkami”. Odpowiedź na pytanie co jest lepsze – biokominek czy kominek elektryczny pod kątem bezpieczeństwa pozostaje zatem nierozstrzygnięta, ponieważ wiele zależy od wybranego modelu.
Koszty zakupy i eksploatacji
Tu dochodzimy do prozy życia, czyli rachunków, które najlepiej wyrazić liczbami. Najtańsze biokominki znajdziemy za 160 zł (wg Ceneo.pl), choć małe modele wolnostojące kupimy już za 80 zł. Kominki i piecyki elektryczne to wydatek rzędu 260-300 złotych. Jednak pod względem kosztów użytkowania wygrywa kominek elektryczny. Przy założeniu, że kominek pobiera 120-300 W, to przy kosztach zużycia prądu 0,52 zł/1 kWh, jedna godzina emisji będzie kosztować 15,6 groszy. Kominki elektryczne wytwarzające ciepło są nieco droższe w utrzymaniu – zużywają 2 kW, co daje nieco ponad złotówkę za godzinę grzania. Tymczasem 1 litr biopaliwa kosztuje ok. 9,70 zł i wystarcza na maksimum 6 godzin palenia, co daje koszt 1,62 zł za godzinę. Co jest lepsze – biokominek czy kominek elektryczny, biorąc pod uwagę koszty? Według szacunków 1 godzina emisji płomieni + grzania kominkiem elektrycznym jest tańsza o ok. 60 groszy w porównaniu do biokominka zasilanego płynem grzewczym.
Aspekty użytkowe kominków
W porównaniu do prawdziwego kominka, atrapy wygrywają praktycznością i wygodą niemal pod każdym względem. Biokominek można wbudować w ścianę, ale równie dobrze można go zawiesić lub postawić. Kominki elektryczne wystarczy umieścić w dowolnie wybranym miejscu. Oba warianty nie wymagają szczególnych zabiegów przy rozpalaniu – przy biokominku polewamy paliwem sztuczne drewienka lub kamienie i zapalamy. Kominki elektryczne uruchamiamy pokrętłem lub za pomocą pilota, w podobny sposób odbywa się sterowanie płomieniami. Oba rodzaje kominków nie wydzielają sadzy i dymu, w związku z czym nie brudzą się ani nie osmalają, a nasze białe ściany nie ucierpią wskutek palenia. Pod względem wygody eksploatacji, oba kominki są bezkonkurencyjne.
Niełatwo odpowiedzieć na pytanie co jest lepsze – biokominek czy kominek elektryczny. Jednak jeśli najważniejszy jest dla nas aspekt wizualny i zależy nam na prawdziwym ogniu, budującym przytulny nastrój, wybierzmy biokominek. Z kolei jeśli skrupulatnie liczymy koszty użytkowania, kominek elektryczny będzie tańszym, a przy okazji mniej absorbującym rozwiązaniem.